Niemożliwe staje się faktem
“Paweł, Paweł, chodź szybko, musisz to zobaczyć!” - moja Aga zawołała do mnie tonem wyrażającym pomieszanie niedowierzania i przerażenia.
“Co się stało? Jestem trochę zajęty” - odpowiedziałem. Myślałem, że to jakiś internetowy dramat typu: “polityk powiedział coś kompromitującego lub obrazoburczego”, dzień, jak co dzień.
Pokazała mi telefon z artykułem z wiadomości. “Paweł, cały świat zamykają w domach. Jest jakaś epidemia, która przyszła do nas z Wuhan w Chinach”. Mieliśmy już wcześniej epidemie: ptasia grypa, choroba wściekłych krów, świńska grypa i inne. Od razu pomyślałem, że to kolejny z tych tematów kreowanych przez media. Przecież nie ma możliwości, żeby zamknąć cały świat w domu, prawda?
Informacje były przekazywane wcześniej, ale w dużo mniejszym natężeniu. Nie oglądamy telewizji. Byliśmy na rodzinnym wyjeździe w Gdańsku, odpocząć i popracować nad morzem. Większość relacji ze świata umknęła nam aż do czasu, gdy zaczęły dotyczyć nas bezpośrednio. Wiadomości o epidemii były dosłownie wszędzie: cały feed na Facebooku, Instagramie, skrzynka mailowa. Świat zamarł.
Rząd ogłosił wprowadzenie stanu zagrożenia epidemiologicznego:
“Wprowadzamy zasady bezpieczeństwa w związku z koronawirusem, w tym ograniczenie w przemieszczaniu się. Obowiązek pozostania w domu nie będzie dotyczył jednak dojazdu do pracy czy załatwiania niezbędnych codziennych potrzeb takich jak zakup jedzenia, lekarstw czy opieki nad bliskimi. Zależy nam na tym, aby Polacy nie narażali siebie i innych na zakażenie koronawirusem.”
Patrzyliśmy na siebie niemo, w niedowierzaniu czytając kolejne artykuły i komentarze. Gdy do mnie dotarło, że to jednak prawda i jest to już postanowione, nie czułem przerażenia, że nagle zachorujemy. Czytałem, że najbardziej narażone są osoby z osłabionym układem odpornościowym, czyli starsze i z nadwagą.
W mojej głowie zaczęły kiełkować myśli: “to jak teraz będzie wyglądała praca?”, “jak dzieci będą chodziły do szkoły?”, “czy nie będzie problemu z dostępnością jedzenia?”
Jedyną stałą rzeczą jest zmiana
Zamknięte restauracje, sklepy, do których wpuszczano pojedyncze osoby i gigantyczne kolejki na zewnątrz. Sytuacja eskalowała z dnia na dzień.
Moimi zainteresowaniami są biznes i startupy. Byłem ciekaw, jak rynek zareaguje na aktualne wydarzenia. Eksplodowała kategoria quick commerce - dostawy jedzenia w 10 minut. W Europie prym wiodło Gorillas, która to firma najszybciej w historii, bo już po 9 miesiącach od założenia, zdobyła status jednorożca, uzyskując wycenę 1 mld USD.
Te z restauracji, które nie zbankrutowały i walczyły o przetrwanie, zwróciły się do marketplace’ów, żeby umożliwili im dostawy do klientów. Lekarstwo okazało się jednak gorsze od choroby. Prowizje serwisów, sięgające 30%, praktycznie eliminują jakąkolwiek marżę dla restauracji. Jasnym stało się, że klienci korzystający z aplikacji pozostawali lojalni marketplacom, a nie restauracjom. Wszelkie próby nakłaniania klientów do zamawiania z pominięciem pośrednika, okazywały się nieskuteczne.
Miliony pracowników gastronomii straciły pracę. Znaczna część zmieniła branżę, m.in. na kurierów, na których zapotrzebowanie wzrosło w związku z gwałtownym wzrostem e-commerce. Po zniesieniu obostrzeń gastronomia stanęła przed poważnym wyzwaniem związanym z brakiem wykwalifikowanej kadry, która znalazła zatrudnienie w innych sektorach. Ponieważ podaż (liczba kucharzy szukających pracy) była mniejsza niż popyt (restauracje szukające kucharzy po wznowieniu działalności), ceny wynagrodzeń znacząco wzrosły, w niektórych wypadkach nawet dwukrotnie na przestrzeni 2-3 lat.
Wydarzenia geopolityczne, jak np. wojna Rosji z Ukrainą przyczyniły się do wzrostu ceny paliw i energii. To sprawiło, że koszty logistyki, a tym samym żywności, poszybowały w górę. Ceny w restauracjach, zarówno stacjonarnych jak i na dowóz, wzrosły na tyle, że dużej części społeczeństwa nie stać, żeby stołować się tam poza specjalnymi okazjami. Choć w weekendy nadal ludzie odwiedzają restauracje, ruch w tygodniu zmniejszył się, a wraz z nim liczba zamówień, gdyż wzrost pensji nie postępował tak szybko, jak wzrost cen.
Świat zmieniał się na naszych oczach. Równolegle do piętrzących się wyzwań, kiełkowały nowe potrzeby. Wszyscy uświadomiliśmy sobie, że zdrowie jest tylko jedno. Kto z nas nie ma wśród znajomych chociaż jednej osoby, która mówi, że musi się za siebie wziąć czy to w kwestii aktywności fizycznej czy jedzenia? 70% osób deklaruje, że chciałoby się zdrowiej odżywiać. Do tego zdecydowanie wzrosła liczba osób z wykluczeniami w diecie. Najpopularniejsze to rezygnacja z mięsa, wszystkich produktów odzwierzęcych, ale także chęć spożycia produktów dopasowanych do potrzeb czy to religijnych, jak halal, czy sylwetkowych, jak o zwiększonej ilości białka.
Ułożenie jadłospisu dopasowanego do naszych potrzeb to sztuka - trochę jak budowanie zestawu LEGO z miliona klocków, z których wiele jest uszkodzonych lub niepasujących. Na rynku dostępnych jest więcej produktów spożywczych, niż kiedykolwiek wcześniej, ale ich znalezienie, odpowiednia selekcja, przeliczenie i ugotowanie to nie lada wyczyn. Można powiedzieć, że to jak szukanie igły w stogu siana - możliwości jest mnóstwo, ale tych dopasowanych do naszych potrzeb i stylu życia - bardzo niewiele. Bez odpowiedniej ilości czasu i wiedzy, prawidłowe ułożenie całodziennego menu graniczy z niemożliwością. Chcemy mieć piękny domek na drzewie, lecz w obliczu natłoku spraw zazwyczaj kończy się bałaganem, z czym wcale nie czujemy się dobrze.
Przestawienie na pracę zdalną wyrwało nas z monotonii codziennej rutyny – schematu, w którym każdego dnia spędzamy godzinę w drodze do pracy, 8 godzin za biurkiem, godzinę w drodze do sklepu, kolejną na zakupy, godzinę na gotowanie, godzinę na sprzątanie, a potem spać, by powtórzyć ten cykl od nowa. Okazało się, że dla wielu osób praca zdalna jest znacznie wygodniejsza i dojazdy do biura wcale nie są konieczne. Podobne zmiany zaszły w podejściu do zakupów i jedzenia – nagle uświadomiliśmy sobie: „ktoś może to zrobić za mnie, a ja zyskuję czas na przyjemności”.
Obraz po bitwie
Wyłoniły się 4 główne trendy, które drastycznie zmieniły nasze oczekiwania wobec tego, jak jemy.
Zdrowie. Studia jogi, crossfit, siłownie wyrastają jak grzyby po deszczu. Maratony stały się nieodzownym elementem miejskiego życia, a sprzedaż suplementów bije rekordy. Co więcej, aż 70% z nas aktywnie poszukuje zdrowszych opcji żywieniowych. Jedzenie przestało być wyłącznie kwestią smaku – teraz jest także elementem dbania o ciało i umysł.
Wygoda. Żyjemy w erze subskrypcji – od Netflixa, przez Spotify, po siłownię i telefon – coraz więcej rzeczy sprowadza się do filozofii „ustaw i zapomnij”. Dlaczego? Bo to wygodne. Chcemy zminimalizować wysiłek, a wygoda zaczyna dominować także w naszych wyborach kulinarnych. Nie chcemy planować posiłków ani gotować, jeśli możemy otrzymać gotowe rozwiązania pod drzwi.
Transparentność. Nie chodzi już tylko o to, jak jedzenie zostało wyprodukowane – czy w sposób etyczny, ekologiczny i gdzie dokładnie. Chociaż deklarujemy, że te kwestie są ważne, firmy takie jak Shein, które łamią wszelkie normy, wciąż świetnie prosperują. Transparentność w żywieniu oznacza coś bardziej osobistego: co dokładnie znajduje się w tym produkcie? Czy zawiera cukier? Ile ma białka? Czy jest wegański? Konsumenci chcą jasnych, konkretnych informacji, które pozwolą im dokonywać świadomych wyborów.
Oszczędność czasu. Szybko. Jak najszybciej. Żyjemy w rytmie natychmiastowości. Smartfon towarzyszy nam przez całą dobę, a platformy takie jak TikTok, Instagram czy Facebook nauczyły nas, że wszystko musi być „tu i teraz”. Jeśli nie mogę zamówić czegoś dwoma kliknięciami, po prostu scrolluję dalej. Po co jechać do sklepu, stać w korkach czy przepychać się przez tłumy, skoro kurier zrobi to za nas? To właśnie ta potrzeba oszczędności czasu napędza rozwój aplikacji i platform dostawczych.
Ponad połowa z nas zmieniła nawyki żywieniowe po epidemii COVID, ale tylko jedna na trzy osoby jest zadowolona z oferty w restauracjach i sklepach, a większość z nas czuje się dezinformowana tym z czego składają się produkty i co zawierają, dając jasno do zrozumienia, że potrzebujemy przejrzystości i jasnego oznakowania produktów: źródło.
Czy da się okiełznać 4 Jeźdźców Apokalipsy?
Na tym etapie było dla mnie już jasne, że współczesny biznes jedzeniowy nie jest dostosowany do potrzeb naszych czasów. Analizowałem wszystkie dostępne na rynku modele biznesów żywieniowych. Każdy z nich spełniał najwyżej 2 z 4 założeń.
Jedzenie w dostawie wcale nie jest szybkie, jakby się mogło wydawać. Aplikacje są skonstruowane tak, żeby pokazywać restauracje, a nie dania. Kogo interesują restauracje? Pokażcie mi menu, a nie każcie wertować Panoramę Firm! Od momentu złożenia zamówienia dostawa zajmuje do 2 godzin, a jedzenie dociera ledwo ciepłe. Wiecie co? Zamawiam, bo jestem głodny teraz, a nie za 2 godziny!
Czy w restauracji jest lepiej? Moja żona nie może jeść nabiału. Zamawianie to prawdziwy koszmar. Powodzenia, jeśli uda Ci się dowiedzieć, które z dań w knajpie nabiału nie zawiera. Czas oczekiwania i ceny sprawiają, że jest to raczej przyjemność na weekend niż rozwiązanie dnia codziennego.
Powstały też inne modele, np. meal kits, spopularyzowane przez HelloFresh, Blue Apron czy inne firmy. Te pierwsze są świetne dla osób, które mają czas i lubią gotować. Można zamówić taką paczkę na weekend i spędzić czas z rodziną i znajomymi na wspólnym gotowaniu. Jednak dla ludzi pomiędzy 20-40 rokiem życia skupionych na swojej karierze, to rozwiązanie kompletnie odpada. Ich po prostu nie ma w domu i nie mają czasu na gotowanie w tygodniu.
Jest też kategoria meal prep, która jest tym samym, co zakup gotowych dań w supermarkecie, z tym że dostawa jest do domu. Dania przyjeżdżają raz na tydzień. Czy po tygodniu nadal są świeże i zdrowe? Odpowiedzmy sobie na to pytanie sami, szczególnie, że część firm dostarcza posiłki głęboko mrożone. W jaki sposób jest to wygodne? Czy zabierzesz do pracy karton zamrożonych dań obiadowych? Co ze śniadaniami i czymś na wieczór? Nie ma. Tak czy inaczej musisz chodzić do sklepu. Dlaczego więc dań gotowych nie kupić od razu tam?
Wtedy mnie olśniło. To, czego potrzebujemy, to nie masowa produkcja, a masowa personalizacja! Masowość umożliwia stworzenie dań w cenie, która jest przystępna dla przeciętnego człowieka, personalizacja sprawia, że różne potrzeby każdego z nas są spełnione.
Gdy Ty walczysz o przetrwanie, oni pochłaniają 30% każdej sprzedaży, a Ty nawet nie masz dostępu do adresu mailowego, ani numeru telefonu swoich klientów, żeby być w stanie się z nimi bezpośrednio skontaktować
Zatrzymajmy się tutaj przez chwilę. Jakie potrzeby? Jedzenie to jedzenia, prawda? Byłem głodny, jestem najedzony - sukces. To zdanie nie mogłoby być bardziej odległe od prawdy. Każdy z nas ma swoje określone potrzeby i oczekiwania związane z odżywianiem. Niektórzy oczekują od jedzenia poprawy sylwetki, np. chcą schudnąć lub przybrać na masie mięśniowej. Inni ze względów religijnych lub światopoglądowych wykluczają pewne produkty, jak mięso, wieprzowina, czy wręcz oczekują, że mięso będzie wytworzone w specjalny sposób - halal. Są też osoby z alergiami, np. na orzechy, chorobami jak celiakia i niemogące jeść glutenu. Coraz więcej osób obserwuje u siebie nietolerancję laktozy. Unikamy produktów wzdymających, jak cebula, czosnek, brukselka. Prowadząc catering dietetyczny dowiedziałem się, że lwia część klientów nie znosi oliwek - jest to najczęstsze wykluczenie w primate.diet, chociaż nie mam pojęcia, dlaczego. Czy jakiś wróg oliwek mógłby mi to wyjaśnić w komentarzu, proszę?
A na dodatek wszyscy chcemy jeść smacznie i nie przepłacać. Dodajmy do tego, że nie cenimy różnorodność, czasem potrzebujemy dania na drogę np. smoothie, a w chłodne dni mamy ochotę zjeść ciepłą zupę. Dodajemy do tego przeliczanie kalorii, szerokie spektrum potrzeb naszej rodziny, zapasy z lodówki i na końcu odwieczne pytanie: “co by tu zjeść na obiad?”. Tak oto powstaje wielowymiarowa kostka Rubika, którą staramy się rozwikłać każdego dnia. Rzadko z pełni satysfakcjonującym skutkiem.
imensional Rubik’s Cube we try to solve every day. And rarely with fully satisfying results.
Catering dietetyczny - Święty Graal gastronomii
Idealnym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie personalnego szefa kuchni, który gotowałby to, na co mamy ochotę na cały dzień, w dokładnie takiej ilości, jaka jest dla nas odpowiednia, bez okropnych składników których chcemy unikać (precz! - krzyknęli zgodnie przeciwnicy oliwek). Dedykowana osoba robiąca zakupy i gotująca dla jednego klienta, to nie jest zbyt ekonomiczne rozwiązanie. Mało kogo na to stać.
Co jednak, gdyby pojedynczy kucharz był w stanie gotować dla 10, 100 czy nawet 1000 z góry zaplanowanych odbiorców? Dzięki temu, że szef kuchni wie z góry, co ma ugotować, może zaplanować produkcję i zrobić wszystko raz zamiast kilkanaście czy kilkadziesiąt razy w ciągu dnia, jak ma to miejsce w restauracji.
Kucharzowi zajmuje tyle samo czasu, czy wkłada do pieca pojedynczą pierś z kurczaka, czy całą blachę, na której jest sto piersi. Czy robi zupę dla jednej osoby czy gotuje wielki gar, z którego będzie porcji dla kilkuset osób. Ba, mało tego! Gotując tak duże ilości, może się wesprzeć maszynami kuchennymi, które ułatwią i przyspieszą jego pracę. Maszynowe obieranie 3 ziemniaków? Nie bardzo. Maszynowe obieranie 300 kg ziemniaków? Jak najbardziej!
Z codziennymi dostawami zestawu posiłków można uniknąć korków i będzie to dużo tańsze niż kurier UberEats, który wiezie jedno danie. Po pierwsze, planowane dostawy w cateringu dietetycznym odbywają się poza godzinami szczytu, po drugie, dzięki użyciu samochodów-chłodni, rozwożone są wszystkie paczki na raz.
Wyobraź sobie usługę dostawy zestawu świeżych dań codziennie lub co drugi dzień, składającego się z 3 do 5 posiłków na dzień. Zestaw jest zbilansowany pod względem makroskładników, kalorii i alergenów, żebyś dostał swoją perfekcyjną kostkę rubika. Dzięki efektom skali, dużo wydajniejszej produkcji, firmy mogą oferować często takie zestawy wraz z kosztem dostawy w cenie jednego dania w lepszej restauracji.
W skrócie działa to tak: Klient zamawia przez internet - na stronie lub w aplikacji mobilnej. Każdego dnia otrzymuje spersonalizowany zestaw dań, dzięki którym może bezwysiłkowo zrealizować swoje cele. Model subskrypcyjny sprawia, że nie musi o niczym pamiętać. Właściciel biznesu ma bazę stałych, lojalnych klientów zamawiających po 5 dań każdego dnia. Dzięki braku ograniczeń geograficznych, może docierać do znacznie większej liczby odbiorców, a dzięki prostszej i tańszej produkcji uzyskać większą marżę. Brzmi, jak coś niemożliwego? Poznaj catering dietetyczny.
Perspektywa klienta:
Legenda do Tabeli Klienta
Czy muszę robić zakupy?
Czy zakupy spożywcze są potrzebne jako uzupełnienie dostarczonego jedzenia.
Wartości: Tak, Nie.
Koszt
Jak drogi jest dany model z perspektywy klienta.
Wartości: Tani (przystępny cenowo), Średni (w średnim zakresie cenowym), Drogi (wysoki koszt).
Czas oczekiwania
Jak szybko jedzenie jest gotowe do spożycia.
Wartości: 5-10 min (Gotowe), 30-60 min, 60-120 min.
Dopasowanie do zdrowia
Jak bardzo jedzenie wspiera cele zdrowotne.
Wartości: Niskie (Smak najważniejszy), Średnie (Zbalansowane), Wysokie (Zdrowotne).
Czy mogę zamówić online?
Dostępność zamawiania online.
Wartości: Nie, Przez marketplace, Bezpośrednio.
Czy jedzenie jest świeże?
Świeżość dostarczanego jedzenia.
Wartości: Świeże, Schłodzone, Mrożone.
Czy muszę gotować?
Czy wymagane jest przygotowanie posiłku.
Wartości: Tak, Nie.
Przejrzystość składników
Jak dużo informacji o składnikach i wartościach odżywczych jest dostępnych.
Wartości: Tylko składniki, Składniki i alergeny, Pełna przejrzystość.
Wsparcie celów żywieniowych
Czy usługa wspiera specyficzne potrzeby dietetyczne.
Wartości: Nie, Częściowo, Tak.
Wysiłek związany ze sprzątaniem/naczyniami
Wysiłek wymagany po jedzeniu (np. mycie naczyń).
Wartości: Brak, Minimalny, Tak.
Wysiłek w planowaniu posiłków
Wysiłek potrzebny, aby zdecydować, co zjeść.
Wartości: Brak, Minimalny, Umiarkowany, Wysoki.
Perspektywa właściciela biznesu:
Legenda do Tabeli dla Właściciela Biznesu
Koszt projektu wnętrza
Odzwierciedla inwestycję wymaganą do stworzenia odpowiedniego wnętrza lub przestrzeni do przygotowywania posiłków.
Wartości:
Niski: Minimalna lub brak inwestycji (np. usługi dostawy).
Średni: Wymaga podstawowego przygotowania (np. food trucki).
Wysoki: Znaczna inwestycja w atmosferę i doświadczenie klienta (np. restauracje stacjonarne).
Koszt nieruchomości
Reprezentuje koszty związane z zapewnieniem przestrzeni do prowadzenia działalności.
Wartości:
Niski: Operuje z tanich lokalizacji, takich jak magazyny.
Średni: Wymaga pozwoleń mobilnych lub lokalizacji średniej klasy.
Wysoki: Wymaga premium lokalizacji (np. centra miast z dużym ruchem pieszym).
Zasięg usługi
Określa obszar geograficzny, który firma może skutecznie obsługiwać.
Wartości:
Lokalny: Ograniczony do najbliższego otoczenia.
Na poziomie dzielnicy: Obejmuje określony obszar miasta.
Regionalny/Narodowy: Możliwość skalowania na większe obszary, potencjalnie między miastami lub regionami.
Zyskowność (Marża zysku)
Odzwierciedla procent przychodów, który przekłada się na zysk po pokryciu kosztów.
Wartości:
5-15%: Niska do umiarkowanej marży (np. restauracje).
10-20%: Umiarkowane marże (np. food trucki, dostawy).
15-30%: Wysokie marże (np. zestawy posiłków, catering dietetyczny).
Koszt wyposażenia
Obejmuje wydatki na zakup lub wynajem niezbędnych narzędzi do przygotowywania i dostarczania posiłków.
Wartości:
Niski: Minimalne wymagania sprzętowe (np. meal prep).
Średni: Wymaga funkcjonalnego, ale przenośnego wyposażenia (np. food trucki).
Wysoki: W pełni wyposażone kuchnie do produkcji na dużą skalę (np. catering dietetyczny w większej skali).
Moment płatności
Określa, kiedy klienci dokonują płatności za usługę lub produkt.
Wartości:
Po realizacji usługi: Płatność dokonywana po skorzystaniu z usługi (np. restauracje, fast food).
Z góry: Płatność dokonywana z wyprzedzeniem (np. subskrypcje, zamówienia online).
Mechanizm zbierania opinii
Ocenia skuteczność zbierania informacji zwrotnych od klientów.
Wartości:
Niski: Ogólne recenzje bez szczegółowych informacji o daniach.
Średni: Opinie zbierane przez platformy dostaw.
Wysoki: Bezpośrednia i częsta informacja zwrotna od klientów na temat konkretnych posiłków lub doświadczeń.
Zamówienia na klienta rocznie
Średnia liczba zamówień składanych przez jednego klienta w ciągu roku.
Wartości:
Zależne od modelu biznesowego (np. 5-10 zamówień rocznie dla fast food, 25-40 zamówień rocznie dla cateringu dietetycznego).
Średnia wartość zamówienia
Reprezentuje typową kwotę wydawaną przez klienta na jedno zamówienie.
Wartości:
Zależy od modelu biznesowego (np. $5-$15 dla fast food, $20-$60 za zestaw w cateringu dietetycznym).
Wartość klienta w czasie (LTV)
Oblicza całkowity przychód generowany przez klienta w trakcie współpracy z firmą.
Wartości:
LTV = Zamówienia rocznie × Średnia wartość zamówienia (np. $25-$150 dla fast food, $500-$2,400 dla cateringu dietetycznego).
Bezpośredniość kontaktu
Opisuje poziom interakcji z klientami.
Wartości:
Niska: Ograniczony lub brak bezpośredniego kontaktu (np. restauracje stacjonarne).
Średnia: Częściowa interakcja za pośrednictwem platform (np. platformy dostaw).
Wysoka: Bezpośredni kontakt z klientem (np. catering dietetyczny, zestawy posiłków).
Zwycięzcy na Prochach Przegranych
Rynek zweryfikował gorsze modele biznesowe. Upadki były spektakularne
Freshly: zostało kupione za $1 miliard przez Nestle. Zamknęło działalność, ponieważ było nierentowne. Nie ważne, jak wielka skala - ten model po prostu nie działa. Źródło
Gorillas: początkowo rósł w zawrotnym tempie. Został kupiony przez turecki Getir, a następnie obydwa zniknęły z rynku. Getir działa tylko na rynku tureckim. Źródło
Chef'd: niegdyś z wyceną $150 mln. Już go z nami nie ma. Źródło
Munchery: działający w miastach takich jak San Francisco, Seattle, New York, nagle ogłosił bankructwo, ponieważ zadłużenie okazało się zbyt duże. Źródło
Plated: kupione przez sieć spożywczą Albertson i następnie zamknięte. Interesariusze uznali, że gotowe dania mogą sprzedawać bezpośrednio w sklepach. Źródło
Blue Apron: rok w rok notuje straty. Szukają opcji sprzedaży firmy lub fuzji z inną w celu ratowania. Źródło
Na polu cateringu dietetycznego sytuacja wygląda zgoła odmiennie.
Liczba firm osiągających zawrotne przychody na tym rynku rośnie. NTFY, Maczfit czy Kuchnia Wikinga to tylko kilka z przedsiębiorstw, które są na poziomie wyższym niż $50 000 000 rocznej sprzedaży (dane szacunkowe).
Ich marketing nie ustępuje rozmachem gigantom: zatrudniają celebrytów, sponsorują maratony, czy w przypadku Kuchni Wikinga nawet reprezentację w piłce nożnej.
Pomimo że nie miałem takiego zaplecza finansowego i wystartowałem znacznie później, udało mi się stworzyć markę cateringu dietetycznego, którą rozwinąłem do poziomu $200 000/miesięcznie w czwartym miesiącu działalności. Jeśli też chcesz otworzyć własny biznes jedzeniowy, koniecznie obejrzyj darmowy trening online.
Dlaczego nas oszukano? Dla pieniędzy.
Wmówiono nam, że zdrowe jedzenie jest skomplikowane. Pełno jest wokół nowych trendów: low-fat, low-carb, keto, paleo, posty przerywane. Wydaje się, że żeby prowadzić biznes ze zdrowym jedzeniem musisz serwować wyłącznie jagody goji na kokosowym mleku, przyprószone Acai. Panuje przekonanie, że zdrowe jedzenie jest drogie i udziwnione.
Jaka jest prawda? To znacznie prostsze, ale prostota nie przynosi zysków korporacjom, które nieustannie szukają nowych sposobów na sprzedaż swoich przetworzonych produktów.
“Zdrowe jedzenie” to tak naprawdę tylko 3 elementy:
Jakość - nieprzetworzona żywność. Jabłko, które zostało zerwane z drzewa, a nie wrzucone z puszki z syropem. Marchewka, która została wyrwana z ziemi, nie z laboratorium. Prosty i krótki skład produktów. Co powinna zawierać szynka? Mięso. Zawiera coś jeszcze? To nie jest mięso, tylko produkt mięsopodobny.
Proporcje - wszystko w odpowiednich proporcjach smakuje lepiej. Nie chodzi o jedno danie. Chodzi o proporcje tego, co zjadamy przez cały dzień. Zarówno w kontekście witamin, minerałów, jak i makroelementów. Po prostu po trochu ze wszystkiego. To może za Ciebie liczyć choćby aplikacja.
Ilość - to dawka czyni truciznę. Nawet wodą można się zatruć, jeśli wypije się jej za dużo - 6-10 litrów w ciągu kilku godzin może już być dawką śmiertelną. To tak samo, jak z wodą w wannie. Jeśli dolewasz szybciej niż zdąży wypłynąć - wanna jest coraz bardziej pełna. Jeśli dolewasz powoli - ubywa jej więcej niż zdążysz nalać.- Nie inaczej jest w przypadku odżywiania. Jeśli jemy za dużo - tyjemy. Jeśli jemy za mało - chudniemy. Tyle. Nie ma żadnej magii. Nie ma znaczenia czy kalorie pochodzą z tłuszczy, węglowodanów, alkoholu - jeśli jest ich za dużo, organizm je magazynuje. Jeśli jest ich za mało, spala dostępne zasoby.
Czy jest kogokolwiek, kto powiedział: “zostałem milionerem dzięki marketplace’om jedzeniowym?” Tak, ich założyciele i inwestorzy, którzy sprzedali akcje, gdy wchodzili na giełdę. Z całą pewnością nie byli to jednak przedsiębiorcy i właściciele restauracji, na których plecach owe marketplace’y zostały zbudowane.
Marketplace’y zapewniają mniejsze firmy, że te zyskają widoczność, ale prawda jest nieco inna. System został skonstruowany w taki sposób, że nie masz jak się wyróżnić swoją ofertą. Wciskają Cię w szablonowe kategorie, wystawiają na walkę cenową z konkurencją i przy okazji biorą Twoich klientów. Gdy Ty walczysz o przetrwanie, oni pochłaniają 30% każdej sprzedaży, a Ty nawet nie masz dostępu do adresu mailowego, ani numeru telefonu swoich klientów, żeby być w stanie się z nimi bezpośrednio skontaktować.
Jak to mówią programiści “it’s not a bug, it’s feature”. Te systemy zostały zaprojektowane w taki sposób, żeby działać przeciwko Tobie. Stajesz się od nich zależny, a to natomiast oznacza dla nich większe zyski.
Nie można winić kogoś, kto całe życie spoglądał przez zasłonięte okno
W społeczeństwie panuje romantyczna wizja. Marzenia o własnym biznesie jedzeniowym, zazwyczaj restauracji, gdzie właściciel spotyka się ze znajomymi, sączy winko na tarasie, patrzy na piękny zachód słońca. Ma miejsce, którym może pochwalić się przed znajomymi i przyjemnie spędzić czas. Jest to marzenie, które szybko przeradza się w finansowy koszmar.
Jeśli na tym etapie masz poczucie, że cokolwiek zrobiłeś źle - nie miej. Ilość informacji, którymi jesteśmy bombardowani każdego dnia, żeby promować tę wizję, sprawia, że nawet najbardziej wprawny obserwator może zostać zwiedziony na manowce.
Poznałem parę hodowców bydła, którzy mieli dość produkcji rolnej i postanowili spełnić właśnie marzenie o biznesie gastronomicznym. Nie mieli pojęcia o tym, jak nim zarządzać. “Na szczęście” przejęli biznes wraz z personelem w skład którego wchodzili: menedżer, szef kuchni, kucharze. Wydawało się, że to “ziemia obiecana”, i że wkrótce z intratnej, acz wyczerpującej produkcji rolnej, będą mogli w pełni przerzucić się na gastronomię. Zwrócili się do mnie, ponieważ biznes wkrótce po przejęciu stał się nierentowny. Gdy zacząłem z nimi rozmawiać, na jaw wychodziły niepokojące fakty: foodcost 40%, zamówienia wyłącznie od jednego dostawcy, biznes zarządzany przez pracowników, umowa skonstruowana tak, że menedżer nie miał żadnej pensji od zysków.
Personel przekonał ich, że to przejściowe, że teraz nie ma sezonu, że to dlatego że produkt jest najwyższej jakości i szereg innych rzeczy. Mitów, które panują na tym rynku jest mnóstwo i opisałem je szerzej w 23 Największe Mity Związane z Zarządzaniem Gastronomią. Ostatecznie menedżer i zespół nakłonili właścicieli, żeby nic nie zmieniać, bo sytuacja wkrótce się odwróci i tak zostali z romantycznym marzeniem i finansowym koszmarem.
Niektórzy kupują jachty, inni samochody, są tacy co kupują restauracje. Łączy ich jedno - zdecydowana większość z nich do tych biznesów dokłada.
Jeśli zatem zależy Ci na zbudowaniu rentownego biznesu jedzeniowego, restauracja - bez względu, czy będzie to fast-food, lokal wyłącznie z dostawą, czy z jedzeniem na miejscu - nie jest najlepszym pomysłem. Zasadniczo ma największe szanse się nie udać. 60% upada w ciągu 2 lat, 80% w przeciągu 5 lat i ze względu na brak możliwości skalowania, najmniejsze szanse na to, że będzie biznesem choćby milionowym.
Prawdy są uniwersalne.
Są one ponadczasowe i takie same dla wszystkich kultur. Nie ważne, czy mieszkamy na bliskim wschodzie, czy dalekiej północy, wszyscy chcemy mieć więcej czasu dla siebie i rodziny. Pragniemy nie tylko żyć dłużej, lecz także być zdrowsi, pełni energii, żyć w sprawnym ciele, nie robić rzeczy, których nie lubimy, jak np. stać w korkach, gdy może to zrobić kurier, sprzątać, gdy nie jest to niezbędne, gotować, jeśli można od razu jeść i ostatecznie - mieć poczucie bezpieczeństwa - w końcu tutaj chodzi o nasze życie. Chcemy wiedzieć, co wkładamy do ust i jak to zostało wyprodukowane.
Dotychczas było tak, że restauracje miały trzy podstawowe grupy kosztów: żywność (zazwyczaj 28 do 32 procent całkowitych kosztów), koszt wynagrodzeń (kolejne 28 do 32 procent) oraz opłaty związane z obłożeniem lub nieruchomościami (22 do 29 procent). Patrząc na jednostkową ekonomię restauracji, biznes powinien operować w zakresie od 78 do 93 procent - pozwalając na marżę zysku od 7 do 22 procent (restauracje franczyzowe płacą dodatkowe opłaty franczyzowe na rzecz korporacji). Źródło
System jest skonstruowany tak, że: właściciel nieruchomości zarobi, franczyzodawca zarobi, marketplace zarobi, zaś właściciel restauracji, który ma pomysł, wkłada pracę, kapitał i ryzykuje najwięcej, jeśli w ogóle odnotuje zyski, to niewielkie. W sytuacji, gdy coś pójdzie nie tak (jak choćby zamknięcia lokali w trakcie covid), dostaje wypowiedzenie umowy najmu, franczyzy, współpracy i zostanie podmieniony na inny trybik machiny.
Nie buduje się domu na wynajętej ziemi i tak samo nie można uzależniać przyszłości swojego biznesu od innych podmiotów. Czy wiesz, że McDonalds tak naprawdę nie zarabia na sprzedaży hamburgerów? Zarabiają na nieruchomościach. Są właścicielami ziem na których stoją McDonaldsy, a następnie wynajmują je franczyzobiorcom. Oni wiedzieli to już dawno i przez lata konsekwentnie realizowali tę strategię. Źródło
Tylko od nas będzie zależało czy będziemy dalej napełniali kieszenie molochów zarabiających na pasji kulinarnych przedsiębiorców. Musimy budować własne, niezależne kanały kontaktu z klientem i odpowiadać na jego potrzeby w najprostszy i najwygodniejszy dla niego sposób. Sprzedaż przez własną stronę internetową, aplikację mobilną, telefon, maila - to wszystko są narzędzia, których nikt nam nie odbierze. Instagram, Facebook, WhatsApp, YouTube mogą jutro uznać, że Twoje konto nie spełnia ich polityki i je zamknąć. Nie znaczy to, że nie powinieneś z nich korzystać. Płatne reklamy pozwalają na szybkie skalowanie biznesu. Jeśli jednak jesteś w stanie skontaktować się ze swoim klientem samodzielnie, bez pośredników przychody Twojego biznesu będą bezpieczne. Więcej napisałem o tym w tym artykule.
Prywatny Kucharz Na Wyciągnięcie Ręki, a Raczej Smarthphone’a
Smaczne, dopasowane do potrzeb klienta jedzenie w przystępnej cenie na co dzień. Czy jest ktoś kto nie chciałby mieć prywatnego szefa kuchni? Każdy chciałby mieć, ale mało kogo stać. Catering dietetyczny, to właśnie taki prywatny szef kuchni, który dzięki temu, że gotuje dla dziesiątek, setek czy nawet tysięcy osób jednego dnia, jest w zasięgu finansowym przeciętnej osoby.
Model jest świetny do prowadzania, ponieważ jest świetny dla klienta. Przyjrzyjmy się, jak odpowiedź na potrzeby klienta sprawia, że przedsiębiorcy zostaje w portfelu więcej pieniędzy i jest on w stanie niezwykle szybko skalować ten biznes.
Masowa personalizacja jest prosta i tania, jeśli wie się, jak ją wdrożyć. W cateringu dietetycznym gotuje się od kilku do nawet kilkuset różnych dań dziennie. To oznacza, że z tak rozbudowanego menu, odbiorca zawsze jest w stanie wybrać zestaw optymalny, który spełnia jego oczekiwania nie tylko pod względem smakowym, lecz również pod względem wykluczenia składników, których jeść nie chce lub nie może, dopasowania do zasobności portfela czy zbilansowania zestawu pod względem zarówno kalorii, jak i makroskładników. Pamiętasz kostkę rubika? Tak w praktyce wygląda jej rozwiązanie.
Czy teraz sobie myślisz: “ale jak to wszystko ze sobą pogodzić? Przecież możliwych kombinacji jest więcej niż gwiazd na niebie!”? W pełni Cię rozumiem. Gdy zaczynałem mierzyliśmy się z tym samym wyzwaniem i dlatego postanowiliśmy je rozwiązać. Powiem wprost - bez odpowiednich narzędzi optymalizacja takiego wyboru, ręcznie, jest niemalże niemożliwa.
We Flambii, stworzenie i poprawienie algorytmu, który brałby te wszystkie elementy pod uwagę, pogodził interesy klienta i realia produkcji, zajęło nam 5 lat. Dzięki połączeniu doświadczenia produkcyjnego, programowania i kombinatoryki okazało się to możliwe i ostatecznie rozwiązaliśmy ten problem za pomocą dedykowanego oprogramowania.
Poza dopasowaniem do swoich preferencji, klient oczekuje przystępnej ceny, najlepiej niewiele wyższej niż koszt ugotowania w domu oraz darmowej dostawy, bo jak wiemy, nikt nie lubi za nią płacić. Jeśli pracowałeś dotychczas w gastronomii, masz prawo pomyśleć: “to absolutnie niemożliwe, wiem, ile kosztuje mnie wyprodukowanie dania w restauracji”. No właśnie, przyjrzyjmy się różnicom i dlaczego danie w cateringu dietetycznym może być tańsze niż gotowane w domu. Klienci cateringu dietetycznego zamawia 4-5 dań dziennie. To powoduje, że liczba produkowanych dań staje się olbrzymia już przy stosunkowo niewielkiej skali. W moim cateringu, mając 2000, klientów kuchnia de facto produkuje blisko 10 000 dań dziennie.
Praca
Kucharz, gotując zupę w restauracji, jest w stanie ją przygotować dla kilku, najwyżej kilkunastu klientów. Kucharz w cateringu dietetycznym użyje wielkiego kotła warzelniczego, gdzie może gotować na raz 500 litrów zupy. Kucharz restauracyjny musi przygotowywać dania na świeżo dla klientów zamawiających czy to na miejscu czy w dostawie, o różnych godzinach. Przez co wykonuje te same czynności po kilka, kilkanaście razy dziennie. Kucharz cateringowy robi dane danie jeden raz. W kuchni restauracyjnej, prep, czyli przygotowanie składników, to praca manualna. Przy skali cateringu dietetycznego, opłaca się to zautomatyzować, i w ten sposób: krojenie, siekanie, obieranie, mycie, ścieranie, mielenie - odbywa się przy pomocy maszyn kuchennych, zaś rola kucharza sprowadza się do tego, co najważniejsze - czuwania nad smakiem potraw i umiejętnego połączenia składników.
Media
Dzięki takiemu modelowi produkcji, nakład pracy, zużycie prądu czy gazu, a także ilość strat w żywności per danie są nieporównywalnie mniejsze. Co więcej, procesy są ustandaryzowane, co zapewnia lepszy, powtarzalny smak dań. To wszystko pozwala zaproponować odbiorcom produkt końcowy w bardziej atrakcyjnych cenach, niż byliby w stanie uzyskać nawet samodzielnie gotując w domu. Po drugie marża przedsiębiorcy jest nieporównywalnie wyższa i sięga 50% czy nawet 60% per danie z zachowaniem świetnego smaku i wysokiej jakości.
Dostawy
Kolejnym elementem który zapewnia cateringom dietetycznym oszczędności, są efektywne dostawy. W restauracji kurier działa w modelu punktowym (“point-to-point”). Oznacza to, że zawozi przesyłkę, wraca na bazę, zawozi kolejną przesyłkę. W cateringu - operuje w systemie trasowym (“milk run”), tj. zabiera wszystkie paczki na raz i rozwozi je po kolejnych punktach. Podróżuje poza godzinami szczytu - albo wcześnie rano, zanim ludzie wyjdą do pracy albo późno po południu lub wieczorem, gdy są już w domach. Nie stoi w korkach i jest w stanie dużo szybciej przemieszczać się po mieście. Dysponuje również dużo większą ładownością i jest w stanie obsłużyć nawet do 150 zamówień za jednym razem kontra do 5 zamówień w przypadku restauracji - 30x więcej! Mało tego, punkty dostaw takiego kuriera są z góry znane, co pozwala na zoptymalizowanie trasy dostawy. Jeśli do tego przypomnimy sobie, że każdy klient zamawia 4-5 dań dziennie, nie jak w przypadku restauracji 1-3, uświadamiamy sobie, że koszt dostawy per danie jest znikomy w porównaniu z tradycyjnym modelem dostaw oferowanym przez aplikacje typu UberEats. Zasięg dostaw kuriera UberEats to kilka kilometrów. Nawet na samym początku działalności, catering dietetyczny jest w stanie obsługiwać cały obszar miasta o średniej powierzchni. Wraz ze wzrostem skali, staje się opłacalne dostarczanie pomiędzy miastami, dzięki wyspecjalizowanej flocie aut chłodniczych. Dania w moim cateringu codziennie są dostarczane do klientów w całej Polsce, pokonując setki kilometrów, a wszystko to powstaje w jednej kuchni centralnej.
Nieruchomość
Jednym z kluczowych elementów kosztowych w przypadku restauracji jest nieruchomość. Nie w przypadku cateringu dietetycznego. Kiedy zaczynałem, startowaliśmy z kuchni w mieszkaniu kolegi. Oczywiście nie jest to model skalowalny i byliśmy w stanie tak działać do 30 paczek dziennie. Szybko musieliśmy poszukać czegoś profesjonalnego. Tu dochodzimy do gigantycznej różnicy pomiędzy omawianymi modelami - restauracja musi być blisko centrum. Jeśli jest to sit-in, aby lokalizacja była atrakcyjna. Jeśli jest to typ delivery - żeby kurier nie jeździł daleko. Takie lokalizacje są bardzo kosztowne. W przypadku cateringu dietetycznego zależy nam jedynie, żeby kuchnia była wystarczająco przestronna. Tyle.. Idealnie sprawdzą się hale przemysłowe, przystosowane do gotowania. Miejsca na uboczach są dużo tańsze w najmie i w adaptacji, niż te w centrum. Koszt najmu lokalu jest kosztem dalece mniej istotnym w cateringu dietetycznym, niż restauracji.
Foodcost
Koszt surowca również będzie nieporównywalnie mniejszy, a jakość wyższa, ponieważ pomijasz pośredników. Przy tej ilości nie kupujesz jedzenia w sklepie, tylko u wyspecjalizowanych dostawców hurtowych, którzy dowiozą produkt na Twoją kuchnię. Będziesz korzystał z podobnych lub tych samych dostawców, co sklepy wielkopowierzchniowe i tym samym uzyskasz dużo niższe ceny oraz wpływ na jakość produktów, o której nie może marzyć prawie żadna restauracja. Z perspektywy handlowca takiej firmy, jesteś wart tyle co 10 restauracji. Zrobi więc wszystko, żeby zatrzymać Ciebie jako klienta.
Smak
Podstawową rzeczą, na której zależy klientowi jest smak potraw. Ile dni z rzędu byłbyś w stanie jeść w restauracji, zanim serwowane tam dania znudziłyby Ci się, a potem całkiem obrzydły? Catering dietetyczny ma tę unikalną przewagę, że dań w menu jest kilka do kilkuset dziennie - im większa skala działalności, tym większy wybór. Oznacza to, że nie dość, że klient dopasowuje dania pod swoje gusta, to jeszcze nie ma mowy o nudzie. Takiej różnorodności nie sposób doświadczyć w domu, bo nikt nie ma czasu gotować dla siebie codziennie 5 różnych posiłków. To jak z jazdą komunikacją miejską i autem. Pamiętasz, jak kiedyś nie miałeś prawa jazdy i podróż metrem czy autobusem nie wydawała się problemem? Ale teraz, jak już masz samochód, jesteś gotów płacić 10x więcej za komfort jazdy na własnych zasadach, przy ulubionej muzyce, w godzinach jakie są dla Ciebie dogodne, bez konieczności spaceru z przystanku do miejsca docelowego, bo dojeżdżasz pod same drzwi. Tak samo jest w tym przypadku - kto raz zasmakuje wygody cateringu dietetycznego, nieprędko wróci do starych zwyczajów.
Feedback
One of the eternal challenges for chefs is figuring out where and how to gather structured feedback on what customers like and what needs improvement. Have you ever seen a situation where customers, when asked about their experience, politely said everything was fine, but never returned to that restaurant again?
In diet catering, customers can rate individual dishes, leave comments, and provide suggestions via the website or mobile app without feeling like they’re hurting the feelings of a kind server. This provides the kitchen with continuous feedback—not anecdotal insights from one or two customers but structured input from hundreds. This allows for consistent recipe refinement and improvement.
Informacja zwrotna
Dodatkowo, odwieczny problem szefów kuchni - skąd i w jaki sposób zbierać uporządkowane informacje, o tym, co klientom smakuje, a co należy poprawić? Nie wiem jak Ty, ale byłem świadkiem sytuacji, w których ludzie zapytani, o ich odczucia, z grzeczności odpowiadali, że wszystko w porządku, a potem już nigdy więcej nie wrócili do tej restauracji. W cateringu klient ocenia poszczególne dania, daje komentarze i uwagi na stronie internetowej lub w aplikacji mobilnej, bez poczucia, że rani uczucia tego miłego kelnera. Dzięki temu kuchnia jest ciągle karmiona informacją zwrotną nie anegdotyczną, od jednego czy dwóch klientów, tylko setek, w powtarzalny, ustrukturyzowany sposób, co umożliwia stałe usprawnianie receptur.
Płatność z góry
Jedną z największych bolączek branży są ciągłe problemy z płynnością finansową. Branie towaru na kredyt, stresowanie się, czy w tym tygodniu będzie dostatecznie dużo klientów, żeby zapłacić zaległości dostawcom. Do tego jest mnóstwo innych wydatków, na których pokrycie trzeba mieć gotówkę: drobne lub większe naprawy, wymiana regularnie zużywającej się zastawy, środki czystości i wiele innych, o których na co dzień nie myślimy, a które zsumowane tworzą górę zobowiązań. W cateringu dietetycznym część z tych kosztów również występuje, ale z jedną znaczącą różnicą - masz gwarancję tego, że usługa jest opłacona. Jak trudno mieć w dzisiejszych czasach gwarancję czegokolwiek? A tutaj, proszę - realizujemy opłaconą z góry usługę! Kupujesz towar, nie z nadzieją, że ktoś przyjdzie spróbować Twoich dań, tylko z myślą, że klient zapłacił Ci za Twój produkt i pracę. Środki, które otrzymujesz od klientów, możesz przeznaczyć na dalszą inwestycję w biznes. Jest to nieoprocentowany, darmowy kredyt.
Reklama i marketing
Jak wygląda reklama typowej restauracji? Trudno tu mówić o efektywnych działaniach. Ulotki, potykacze, posty na IG mimo, że konieczne, są trudne do zmierzenia pod względem zwrotu z inwestycji. W sprzedaży jedzenia w dostawie jesteś zdany na opłaty za zwiększenie widoczności w aplikacji marketplace. Nie masz kontroli nad tymi działaniami, skuteczność jest ograniczona. Nie jesteś w stanie zwiększyć skali działalności nawet 3-krotnie, nie mówiąc o wzroście 10x czy 100x. Ponieważ w cateringu dietetycznym klient zamawia w wygodny dla siebie sposób przez stronę internetową lub aplikację mobilną, możesz w bardzo łatwy sposób prześledzić ścieżkę użytkownika i zrozumieć, które działania są efektywne, a które nie. Do dyspozycji masz całe spektrum działań reklamowych, jak email, marketing afiliacyjny lub płatne reklamy na YouTube, Facebooku czy Instagramie. Właśnie dzięki tym ostatnim udało mi się pozyskać 2000 klientów już w czwartym miesiącu działalności - wiedziałem, ile mogę wydawać na pozyskanie klienta i inwestowałem pieniądze, które klienci przedpłacili, na pozyskanie kolejnych. Jeśli interesuje Cię temat efektywnych działań reklamowych, przeczytaj ten artykuł, z tego natomiast się dowiesz, jak liczyć ich opłacalność
Dobre dla ciała, dobre dla duszy
Dużo powiedzieliśmy o elementach bardzo technicznych, twardych, policzalnych, ale jak wyliczyć szczęście, wypalenie zawodowe, bycie wyspanym, poczucie, że komuś pomagasz? Te wszystkie rzeczy są trudno uchwytne, jednak ważne dla każdego z nas. Gdy zakładamy biznes, zależy nam, żeby był rentowny, ale chcielibyśmy mieć poczucie, że zostawiamy po sobie jakieś dziedzictwo. Coś co będzie mówiło o nas w dobrym świetle rodzinie, znajomym, innym ludziom, następnym pokoleniom.
Czy wiesz, co jest najczęstszą przyczyną zgonów na świecie? Nowotwory? Nie, zgaduj dalej. Covid? Nie jest nawet w pierwszej dziesiątce. Otóż to, co zabija 32% ludzi na całym świecie, to choroby układu krążeniowego. Mniej więcej połowa z tych chorób wynika wprost z nieprawidłowego sposobu odżywiania. Aż 16% wszystkich zgonów na świecie można by uniknąć, gdyby ludzie po prostu stosowali zdrową i zrównoważoną dietę! To jest 8,5 mln ludzi każdego roku. 23 287 ludzi dziennie umiera, bo jadło burgery, chipsy i zapijało to wodą z cukrem i barwnikiem, zamiast Twojego pysznego jedzenia. Źródło, źródło, źródło.
Gdy sobie to uświadomiłem, zrozumiałem, że to nie chodzi tylko o sprzedaż jedzenia i czy porcja frytek będzie pojedyncza czy podwójna. Tutaj chodzi o to, że poprzez dostarczanie smacznych, zbilansowanych zestawów możesz sprawić, że tysiące dzieci nie będzie sierotami, że ktoś nie straci przedwcześnie brata czy siostry. Poprzez jedzenie sprawiasz, że całe społeczności cieszą się lepszą jakością i dłuższym życiem!
Koniec z nieludzkim warunkami pracy w gastronomii, pracy po 12, 14 czy nawet 16h. W cateringu proces produkcji działa, jak w zegarku. Całość jest przewidywalna i zaplanowana z góry. Dzięki temu zespół może przyjść do pracy, zrobić swoje i iść do domu, pracując równym tempem przez cały dzień, zamiast gonić w piętkę, bo zaczęła się pora obiadowa i restauracja jest oblegana a pracowników i sprzętu brakuje.
Ostatnią zaletą jest ogólny wpływ na środowisko. Począwszy od tego, że kurier nie jeździ bez sensu, zużywasz dużo mniejszą ilość energii w trakcie przyrządzania menu, a jedzenie nie marnuje się ani na produkcji, ani u klienta, który otrzymuje odmierzone porcje na każdy dzień.
Ta fala odpływa. Posurfujesz na jej szczycie lub zostaniesz na środku oceanu
Jak sam widzisz, catering dietetyczny jest atrakcyjnym modelem dla klienta i dla przedsiębiorcy - jest tańszy, wygodniejszy, szybszy, bardziej dostosowany do preferencji smakowych i zdrowotnych, w odróżnieniu od restauracji, gdzie dla poprawy walorów smakowych jest dodawana duża ilość tłuszczu, a kucharze choć potrafią robić dania pyszne, o dietetyce nie mają pojęcia. Wszystko to sprawia, że wizja osobistego szefa kuchni dostępnego dla każdego jest jak najbardziej realna i ze względu na zmiany w społeczeństwie, szybko zyskuje na popularności.
Z tego co widzę na różnych rynkach, nie będzie mnóstwa takich podmiotów, jak w przypadku restauracji. Występuje tutaj prawo pierwszeństwa na rynku. Kto pierwszy zacznie prowadzić ten biznes w danym regionie, będzie szybko zyskiwał masę, efekty skali, rozszerzał ofertę i tworzył gigantyczne bariery wejścia dla konkurencji. Z tego względu, jeśli nie wskoczysz na tę falę teraz, zostaniesz na środku oceanu i pozostanie Ci dryfowanie.
Jeżeli chcesz chcesz być jednym z nielicznych, którym będzie dane zadomowić się na wschodzącym rynku cateringów dietetycznych - obejrzyj darmowy trening i podążaj za dalszymi instrukcjami.
Commentaires