top of page

23 Największe Mity Związane z Zarządzaniem Gastronomią

Zaktualizowano: 9 lip

Moje imię to Paweł i od kilku lat wykonuję zawód Pogromcy Mitów… w gastronomii. Dzisiaj zmierzymy się z najpowszechniejszymi mitami, spotykanymi w hotelach, restauracjach i cateringach.


Był późny wieczór. Szef Operacji w mojej organizacji, Łukasz Załęski, przejeżdżał obok kuchni i zauważył, że świeci się światło. O tej godzinie nikogo nie powinno już być. Zaniepokojony, co się dzieje, zajechał zbadać sprawę.


Okazało się, że w środku był Szef Zmiany (wówczas mieliśmy zmianę nocną, bo rzekomo „nie dało się” wyrobić w ciągu jednej zmiany z 600 na tamten moment paczkami, ~3000 dań). Zapytany, co robi, powiedział, że testuje babeczki. Łukasz wskazał na butelkę obok:

– A to co jest? – zapytał.

– To? Soplica 0,5 l. Nie będzie Ci chyba przeszkadzało, że sobie naleję? – po czym wypił duszkiem.


Po jego zwolnieniu, na następny dzień, gdy omawialiśmy we trójkę sytuację wraz z ówczesnym Szefem Kuchni, dowiedziałem się: „No tak jest, jak będziemy zwalniali każdego, kto pije, to nikt nie będzie pracował, bo wszyscy kucharze piją”. Potem mieliśmy podobną rozmowę po zwolnieniu innych pracowników za narkotyki, kradzież czy nieprzychodzenie do pracy.


Po prawej Szef Operacji Łukasz Załęski z żoną oraz ja z moją rodziną po lewej.

Od początku 2022 roku mamy fantastycznego Szefa Kuchni – Mariusza Bryzek. Na zakładzie nie występują wyżej wymienione problemy. Każdy szef przyciąga ludzi podobnych do siebie. Mariusz, który sam ma wysokie standardy pracy, przyciągnął ludzi, którzy przychodzą po to, by pracować i realizować się w gotowaniu.


Było mi naprawdę trudno, gdy prawie na każdym kroku nie zgadzałem się z moją (byłą już) kadrą. Mieli wiele lat doświadczenia, pracowali w przeróżnych znanych miejscach i myślę nawet, że mieli najlepsze intencje. Wtedy pojawiałem się ja, niczym trzmiel, który, jak mówi miejska legenda, lata, bo nie wie, że według praw fizyki nie powinien. Rozwiązywałem problemy, bo nie wiedziałem, że się „nie da”. Przyznaję – fakt, że kompletnie nie potrafię gotować, nie wzmacniał mojej pozycji. Co więcej, po pewnej awarii, gdy cały Zespół pakował dania do toreb, żeby zdążyć na przyjazd kuriera, Łukasz zabronił mi brać udział w działaniach Operacji (tak nazywamy Zespół naszego zakładu), bo „jestem tak wolny i nieporadny, że tylko zawadzam”.


Pomimo to obalałem gastronomiczne mity jeden po drugim. Takie wbijanie kija w mrowisko i powodowanie niewygody, że coś trzeba zmieniać, robić inaczej niż ludzie są przyzwyczajeni, z całą pewnością spowoduje opór. Czasem zmiana nie jest możliwa i pozostaje jedynie wymiana. Okazało się, że to było najlepsze, co mogłem zrobić. Zmieniłem nie tylko funkcjonowanie firmy, ale i pracowników – na lepszych.


Większość z poniższej listy mitów przerobiłem na „małpiej skórze” (Primate przed rebrandingiem nazywał się Black Monkey Cooks), część problemów znam z drugiej ręki. Nieważne, jakie są zagadnienia, ważne, jak do nich podchodzimy – o tym na końcu.


Mity Ogólne w Branży Gastronomicznej i HoReCa


1. Food cost w gastronomii powinien wynosić 30%


Uśredniony food cost może być niższy, zależnie od lokalu i efektywności zarządzania kosztami. W artykule „Optymalizacja Food costu: Sekrety Efektywnego Zarządzania w Gastronomii” dowiesz się bardziej szczegółowo, jak to zrobiliśmy.


2. U nas food cost jest dużo wyższy, bo używamy najlepszych składników


To powszechna wymówka, szczególnie wśród menedżerów i osób odpowiedzialnych za nadzór nad produkcją i zamówienia (czasem dwie różne osoby). Wysoki food cost nie zawsze oznacza lepszą jakość; efektywne zarządzanie kosztami może obniżyć food cost bez utraty jakości. Wykorzystując Flambia Market, gdzie układamy najbardziej optymalne koszyki zakupowe spośród 30 różnych dostawców, jesteśmy w stanie obniżyć food cost nawet o 30% w najbardziej ekstremalnych przypadkach, średnio o 15%, tylko i wyłącznie poprzez wybór produktów, bez negocjowania cen.


3. Mamy niskomarżowy produkt, sprzedajemy go tanio, procentowo nie jesteśmy w stanie zejść niżej


Niskie marże można kompensować efektywnym zarządzaniem kosztami i optymalizacją procesu produkcji. Dokładne policzenie kosztów, dbanie o powtarzalność procesów, mierzenie ich poprawy – to jest mozolne, ale z tego biorą się oszczędności. Jest 5 najważniejszych kosztów zmiennych, od których zależy marża na produkcie:

– pracowników,

– żywności,

– pakowania,

– logistyki,

– pozyskania klienta.


Ten ostatni będzie kosztem zmiennym w przypadku platform pośrednictwa sprzedaży, jak Glovo, Uber Eats, Wolt, Dietly. W przypadku reklam, np. na Facebooku czy w Google, mamy raczej do czynienia z kosztem niebezpośrednim, ale ja i tak kontroluję, ile w danym daniu zostaje mi pieniędzy, które mogę wydać na pozyskanie klienta. Ostatecznie wygra zawsze ta firma, która jest w stanie najwięcej wydać na reklamę – pozyskanie klienta. O równaniu rentowności w gastronomii i wartości życiowej klienta dowiesz się więcej w artykule.


4. Trzeba zatrudniać na czarno i wypłacać dniówki


Nie trzeba. W mojej organizacji wszyscy pracownicy są zatrudnieni na umowach, łącznie z pracownikami z Ukrainy.


5. Trzeba być cały czas na miejscu


Również nie. Poza kucharzami, pomocami i pakownią, wszyscy pracują albo hybrydowo (dietetycy), albo całkiem zdalnie (marketing i administracja).


6. Nie mam czasu się tym zajmować


Nie masz czasu zarabiać pieniędzy? Po co w ogóle prowadzisz swój biznes? Zarządzanie czasem i efektywność są kluczowe dla sukcesu biznesu gastronomicznego. Jednocześnie rozumiem, że nadzór nad wszystkimi aspektami prowadzenia restauracji czy biznesu gastronomicznego jest czasochłonny i bywa to trudne. Jest coraz więcej wyspecjalizowanych narzędzi, które ułatwiają tę pracę i pokazują miejsca, gdzie uciekają Ci pieniądze, np. cheff.it.


7. Negocjowałem z dostawcą. To jest już minimum, niżej nie zejdzie


Rozdzielanie koszyka zakupowego do różnych dostawców zazwyczaj przynosi lepsze efekty. W kwestii negocjacji odsyłam do „Negocjacja Cen w Branży Gastronomicznej: Jak Stać się Partnerem a nie Zakładnikiem”, jeśli chciałbyś natomiast w szybki i prosty sposób porównać ceny spośród wielu różnych dostawców, wypróbuj Flambia Market.


8. Wysokie ceny = wysoka jakość


Ważniejsze jest, aby oferować wartość za pieniądze, a nie tylko wysokie ceny. To jeden z mitów, któremu długo ulegałem. Mieliśmy wyłącznie Primate, gdzie produkt jest wysokiej jakości, dietetyk pilnuje, żeby wszystko było zbilansowane, dajemy możliwość wykluczeń nawet poszczególnych składników. Nie byliśmy w stanie zwiększać sprzedaży tak dynamicznie, jak chcieliśmy. W Cebulce doszliśmy do 1 mln PLN sprzedaży w ciągu 4 miesięcy od startu. Tutaj case study z pierwszego pół miliona „From Zero to 502,325 PLN ($118,334) in 9 Weeks: Lessons from Growing a Meal Prep Catering Business in the HoReCa Sector”.


9. Stałe menu to gwarancja sukcesu


Elastyczność i regularna zmiana menu mogą przyciągnąć nowych klientów i zainteresować stałych. Początkowo mieliśmy menu rotujące co 3 tygodnie. W naszym przypadku to i tak bardzo dużo dań. Wówczas gotowaliśmy 50 różnych potraw dziennie, 6 dni w tygodniu. 900 różnych dań przez 3 tygodnie.


Zmiany:

– Zmniejszyliśmy różnorodność na korzyść jakości. Dań obecnie jest 33 w Primate i 14 w Cebulce, ale każde jest bardzo dopracowane.

– Wydłużyliśmy okres, kiedy dania się zapętlają, do 6 tygodni.

– Wprowadziliśmy „Małpie Specjały”, czyli dania z najwyższą średnią ocen i w akceptowalnym food cost.

– Wprowadziliśmy „Nowości” – jest to specjalne oznaczenie, żeby klienci byli świadomi nowych dań.


Efekty:

– Oceny dań wzrosły – wcześniej nie wychodziliśmy powyżej 4,5/5. Teraz jest to norma.

– Dania stałe „Małpie Specjały” są rzadziej oceniane – zauważyliśmy, że gdy klientom coś smakuje, biorą to już po prostu za pewnik. Oceniają te dania wyłącznie wtedy, gdy jest jakaś wpadka. Mimo wszystko nadal są one bardzo chętnie zamawiane.


Wnioski:

Polecam układ podobny, jak widzimy w sklepach e-commerce – 3 najważniejsze sekcje:

– Bestsellery – w przypadku Cebulki będzie to schabowy, w przypadku Małpy – naleśniki.

– Nowości – urozmaicaj menu o produkty sezonowe czy trendy kulinarne, np. Sushi burger.

– Promocja – menu lunchowe, produkty z niskim food cost, pozostałości z magazynu. W naszym przypadku nie zostają dania po produkcji. Flambia System dokładnie pokazuje, ile powinno powstać dań. Wiem od znajomych, że nadprodukcja potrafi wynosić nawet do 20% i jest sprzedawana na Foodsi, Too Good To Go albo w najgorszym przypadku, wyrzucana. Jeśli nie posiadamy mocnego kanału zbytu i nie mamy gwarancji, że dania sprzedamy rentownie, nadprodukcja jest nieefektywnością i powinna zostać zredukowana do zera. To kolejny mit, że się nie da jej wyeliminować.


10. Lokalizacja to wszystko


Lokalizacja, czy raczej dystrybucja, jest bardzo ważna, ale to wszystko zależy od pomysłu i charakteru przedsięwzięcia. Marketing, którego reklama jest tylko jednym ze składników, a nie – jak powszechnie jest to używane – wymiennikiem, składa się z:

– Produktu – tunel podziemny przy dworcu raczej nie sprawdziłby się dla fine dine’ingu, ale kawiarnie i fast foody wydają się prosperować tam nieźle.

– Lokalizacji – rozumianej jako dystrybucja. Możemy zatem wyodrębnić:

– Na miejscu, np. kantyna biurowa.

– Na wynos, np. piekarnia.

– W dostawie:

– Natychmiastowej, np. marki wirtualne.

– Planowanej, np. catering eventowy czy dietetyczny.

– Ceny – przypuszczalnie bardzo istotna, gdy jesteśmy 6 pizzerią w okolicy, ale mniej istotna, gdy jesteśmy jedyną opcją bezmięsną w popularnej wśród wegetarian dzielnicy.

– Reklamy – Black Monkey Cooks celowo stworzyłem jako personifikację Małpy. Od początku liczyłem się z tym, że będzie sporo osób, które powiedzą: „Co to za durna Małpa i dlaczego z takim futrem wpuścili ją do kuchni”. Równolegle miłośnicy Małpy opisywali jej swój dzień na czacie (obsługa klienta to również Małpa) i serduszkowali każdy post.


Wniosek jest taki, że połączenie tych 4 elementów tworzy ofertę, a granica pomiędzy ich wadami i zaletami jest rozmyta. Generalnie, „to zależy”.


11. Reklama to strata pieniędzy, najlepsza jest poczta pantoflowa


Trudno winić przedsiębiorców za takie myślenie, skoro duża część agencji reklamowych obiecuje „wrzucenie postów”, „uruchomienie kampanii” albo (moje ulubione) „współpracę z influencerami”. Nie biorą odpowiedzialności za rezultaty, bo przecież ich zdaniem „nie mają wpływu na to, co się dzieje w biznesie”. Rzeczywisty sens tego mitu składa się z dwóch zdań:

– Nieefektywna reklama to strata pieniędzy i trudno znaleźć właściwego partnera, który pokaże na liczbach koszt pozyskania klienta i weźmie odpowiedzialność za efektywność swoich działań.

– Poczta pantoflowa może być efektywną formą pozyskania klientów, szczególnie jeśli produkt jest dobry. Zazwyczaj jednak nie jest najszybszą i nie powinna być jedyną, jeśli chcemy w kontrolowany sposób rozwijać biznes.




12. Tylko profesjonalni kucharze mogą prowadzić restaurację. Trzeba mieć kierunkowe wykształcenie i lata doświadczeń, żeby efektywnie zarządzać gastronomią


Pasja do jedzenia, umiejętności zarządzania i zrozumienie rynku są równie ważne jak doświadczenie w kuchni. Łukasz (Szef Operacji) rozpoczynał pracę w naszej firmie od roli zakupowca. Z gastronomią nie miał wcześniej nic wspólnego, zajmował się sprzedażą wykładzin. Obecną funkcję objął po niecałym roku od dołączenia. Pod jego kierownictwem zespół regularnie osiąga średnią ocen powyżej 4,5/5, trzyma food cost poniżej 24% (na chwilę pisania 14,5 PLN per paczka uśredniony dla Primate i Cebulki, rozumiany jako wydatki na żywność, podzielone przez liczbę paczek dla danego okresu) i ma wyższą efektywność niż inne referencyjne zakłady produkcyjne. Za food cost odpowiadają również dietetyczki Kasia i Marysia. One omawiają przepisy z szefem kuchni, polecają produkty, planują menu. Doświadczenie w gastronomii? Brak. Rezultaty w pracy? 100%.


Mity w Cateringu Eventowym, Szkolnym, Przedszkolnym i Zbiorowym Żywieniu


13. Catering szkolny i przedszkolny nie może być smaczny i zdrowy


Jako właściciel cateringu dietetycznego wiem, że jedzenie jak najbardziej może być smaczne i zdrowe, również dla dzieci. Moja Lilka, która ma prawie 4 lata, regularnie zabiera mi jedzenie ugotowane przez Małpę. Kaj nie zabiera, ale to raczej dlatego, że ma dopiero 6 miesięcy. Zdecydowana większość moich znajomych, która ma dzieci, jest gotowa zapłacić więcej za wyżywienie w przedszkolu, żeby było smaczne i zdrowe. Smaczne, bo trudno rozbudzić apetyt u maluchów, zdrowe, bo jako rodzice jesteśmy dużo bardziej świadomi i przywiązujemy uwagę do tego, co nasze dzieci jedzą.


Śniadanie z moją córką Lilą.

14. W zbiorowym żywieniu nie da się zadowolić wszystkich


Można to usłyszeć zazwyczaj z ust ludzi mówiących także: „A daj pan spokój z tą technologią” oraz „Bez mięsa, bez glutenu, bez sensu – na co komu te wymysły?”. Dobrze zaplanowane menu z opcjami dla różnych diet może znacznie zwiększyć zadowolenie gości. W Flambia System można udostępnić menu za pomocą aplikacji Flambia Food. Użytkownik wyklucza niechciane grupy produktowe lub składniki, a następnie wybiera dania. Gotuje się dokładnie tyle samo co zawsze, technologia umożliwia nam lepsze dobranie istniejących dań z oferty do klienta. Może z tego korzystać zarówno catering dietetyczny, eventowy, jak i rodzic planujący menu dla dziecka w cateringu szkolnym.


15. Catering dla dużych grup musi być masowy i bez smaku


Można przygotować smaczne, zdrowe i różnorodne posiłki nawet dla dużych grup, szczególnie jeśli umożliwia się gościom wybranie wcześniej dań przez Flambia Food czy nawet w formie „odpowiedz na pytania w mailu”. Jeśli chcesz nie być 138 cateringiem, wyróżnij się dobrym planowaniem i lepszym dopasowaniem do potrzeb klientów.


16. Klienci eventowi nie zwracają uwagi na pochodzenie składników; i tak nikt nie będzie wiedział, że to my gotowaliśmy


Catering eventowy zamawiałem i próbowałem przy wielu okazjach: wesela, urodziny, imprezy firmowe. Zawsze brałem firmę z polecenia lub taką, która przypadła mi do gustu na wydarzeniu, gdzie byłem gościem. Każda impreza to możliwość dotarcia do dziesiątek czy setek nowych klientów, których przekonasz do siebie świetnym produktem. Sami będą pytali organizatora: „Co to była za firma, że takie dobre jedzenie?”


17. Standardowe menu wystarczy na każde wydarzenie


100% zgoda, jeśli chcesz zostać kolejną firmą, która zniknęła z rynku szybciej niż się pojawiła. W każdym mieście firm są dziesiątki, w miastach wojewódzkich – setki. Jedyny sposób, to stworzenie swojej niszy. Może to być jakość, może być niezwykłe menu, ciekawa forma. Indywidualne podejście do tworzenia menu uwzględniające tematykę eventu, preferencje gości i sezonowość składników, może znacznie podnieść jakość usług.


18. Catering w przedszkolach i szkołach nie musi być różnorodny


Z perspektywy dziecka to pewnie byłoby najlepiej, żeby codziennie były parówki i czekolada, ale za jego obiady płaci rodzic. Jak już mówiłem, coraz więcej z nas wie, że różnorodność w diecie dzieci jest kluczowa dla ich zdrowia i rozwoju.

Zapisz się do mojego newslettera, gdzie regularnie dzielę się prostymi do wdrożenia sposobami oszczędzania na zakupach w gastronomii.



Mity w Żywieniu dla Szpitali oraz Firm Gotujących na Kontrakty Państwowe


19. Najtańsza oferta zawsze wygrywa przetarg


Oprócz ceny brane są pod uwagę inne aspekty, takie jak jakość żywności, doświadczenie firmy, referencje i certyfikaty jakości.


20. W szpitalach jedzenie musi być niesmaczne i nijakie


Jedzenie w szpitalach może być smaczne i jednocześnie spełniać wymogi dietetyczne. Powoli pojawiają się ośrodki, które przywiązują do tego uwagę. Nie mam jednak wielkich złudzeń, że jest to coś, co zmieni się w najbliższej przyszłości. Uważam, że szpital to biznes, jak każdy inny, tylko płatność nie odbywa się bezpośrednio z rąk klienta-pacjenta, a za pośrednictwem państwa. A jeśli jest to biznes, to podlega on prawom popytu i podaży – lepsze wypiera gorsze. Nie podważam, że jakość i dostępność leczenia jest kryterium najważniejszym, ale tłumaczę to sobie tak, że jeśli mam dwa szpitale o porównywalnej jakości jedzenia, zaplanowany długi pobyt i jedyna różnica to jakość posiłków, tego z gorszym jedzeniem będę unikał. Pójdę tam, gdzie przez okres leczenia nie umrę z głodu, a wraz ze mną pójdą pieniądze z NFZ.


21. Żywienie w szpitalach nie wpływa na proces leczenia


To jest dla mnie niesamowite i zachodzę w głowę, jak ludziom na onkologii, kobietom na patologii ciąży, na gastrologii można podawać odpadki. Szpital to miejsce leczenia, jedzenie to paliwo do funkcjonowania. Każdy z nas, kto był w szpitalu lub miał kogoś bliskiego, wie, że słowo: „śmieciowe jedzenie” jest w najlepszym wypadku lekkim niedopowiedzeniem. Jest nawet grupa na ten temat „Jedzenie w szpitalach”. Temat poznałem z pierwszej ręki, gdy miałem raka. Nie byłem w stanie jeść nic. Metodą prób i błędów udało mi się opracować jedno danie, które nie powodowało u mnie wymiotów. Jeśli chcesz poznać bliżej tę historię, odsyłam do „Mam 30 lat, nie piję, nie palę, trenuję ju-jitsu. Dowiedziałem się, że mam raka. Co mi to dało?”


22. W kontraktach państwowych nie ma miejsca na innowacje


Innowacje to nie tylko technologie rodem z Doliny Krzemowej. Jeśli potrafisz przeszkolić zespół, żeby gotował szybciej, taniej i wydajniej, to jest innowacja. Firmy mogą wprowadzać innowacje w zakresie logistyki, technologii przygotowywania posiłków oraz systemów zarządzania jakością. Jeśli Ty nie idziesz na przód, to wiedz, że Twoja konkurencja idzie i zostawia Cię na sromotnym końcu.


23. Trzeba oszczędzać na jakości składników, żeby zmieścić się w budżecie


Składniki są istotnym elementem składowym kosztu produkcji, ale nie najważniejszym. Jakość surowca nie jest wprost proporcjonalna do jego ceny, lecz nawet, gdyby była, nie należy w niej upatrywać głównego źródła oszczędności. Z moich obserwacji wynika, że wdrażając podejście „szczupłe” (lean management) można zaoszczędzić 30% na kosztach operacji. Jego świadomość jest dość duża w produkcji, w gastronomii chyba nieco mniejsza. Spopularyzowała je Toyota. Wiem, że wyniki są niewiarygodne i teraz kręcisz głową: „Chyba mu się coś pomyliło, u nas wszystko tip-top, no może 1-2% dałoby radę wycisnąć”. Naszym mentorem jest Ireneusz Poznański – stronę www ma paskudną, ale szkoleniowiec wspaniały. Mieliśmy warsztaty, na których ze stoperami pracowaliśmy różnymi metodami. Wspomniane 30% to była średnia, nie maksymalna. Firmy mogą znaleźć równowagę między kosztami a jakością, szukając lokalnych dostawców i optymalizując procesy logistyczne. Istnieją 4 grupy kosztów zmiennych. Ja celowo nie wymieniam „mediów”, ponieważ rozpatrujemy je jako koszt stały. Zauważyliśmy, że bez względu na to, czy dań jest 3 000, czy 30 000, koszty mediów są podobne. Piece zużywają tyle samo prądu pełne czy puste, palniki zużywają tyle samo gazu, czy 10 litrów, czy 100 litrów zupy. Pozostałe 3 grupy to:

  1. Koszt pracy.

  2. Koszt surowca, z czego największy wpływ w hierarchii od najważniejszego ma: – Optymalizacja koszyka u dostawców. – Negocjacja cen. – Konstrukcja menu.

  3. Logistyka.

Te zebrane mity ukazują szerokie spektrum wyzwań i nieporozumień w branży gastronomicznej, cateringowej oraz żywienia zbiorowego. Przełamywanie tych mitów może pomóc przedsiębiorcom w lepszym zarządzaniu swoimi biznesami i dostosowywaniu się do potrzeb klientów. Dlaczego miałbyś je obalać i iść im na przeciw? Pierwszy powód jest taki, że po prostu Ci się to opłaca. Przewaga konkurencyjna polega na tym, że robisz rzeczy, które dla innych są zbyt trudne, nieopłacalne lub niedostępne. Każdy obalony mit = punkt Twojej przewagi na tle konkurencji myślącej, że się nie da. Po drugie, bo nie masz za bardzo wyjścia. Albo jesteś pasażerem, albo jesteś kierowcą. Jeśli będziesz biernie czekał i tkwił w przekonaniu, że nie musisz nic ulepszać, jest tylko kwestią czasu, gdy Twój biznes zniknie. Na każdy biznes, który nie zabiega o klienta, są 3 inne, które skaczą i krzyczą „Weź mnie!”. Każdego klienta można stracić, a czy masz czym pozyskać nowych?


Życie jest tym, na czym się koncentrujemy. Jeśli skupiamy uwagę na problemach – odkryjemy ich więcej, niż jesteśmy w stanie udźwignąć. Jeśli jednak skupimy się na rozwiązaniach, znajdziemy je. Nie od razu, nie jednym strzałem, możliwe nawet nie szybko, ale myślę sobie, że zawsze, ale to zawsze jestem w stanie zrobić nawet malutką rzecz, żeby pójść chociaż trochę naprzód. A potem, gdy już ten kroczek zrobię, szukam sposobności dla kolejnego – w ten sposób nawet się nie obejrzę, a przechodzą długą drogę od „nie da się” do „zrobiłem więcej niż zakładałem”. Omawiane mity to nic innego niż problemy, które zostały społecznie uznane za „trudne, bądź niewygodne do rozwiązania, więc wszyscy akceptują taki stan rzeczy, żeby móc się dobrze ze sobą czuć”. Na pytanie, z którą myślą poczujesz się z lepiej: „wszyscy mówili, że się nie da, to szkoda czasu”, czy z „próbowałem tak długo, aż mój biznes jest rentowny”, odpowiedz sobie sam.


Jeśli jesteś właścicielem biznesu gastronomicznego lub szeroko rozumianego HoReCa, zapisz się do newslettera. Otrzymasz ode mnie całą wiedzę, którą zdobyłem, prowadząc Catering Cebulka, Black Monkey Cooks, Primate, Flambia System, Flambia Market, Flambia Food.



Jeśli chciałbyś otrzymywać takie powiadomienia, zostaw maila, klikając przycisk powyżej! Zaobserwuj mnie także na moich social mediach po więcej ciekawych materiałów!





Comments


bottom of page